Koniec roku to czas podsumowań! Czas na podsumowanie 2016!
Rok temu pierwszy raz w życiu Święta Bożego Narodzenia spędzałam z dala od rodziny, spełniając tym samym swoje największe marzenie. Byłam wówczas na Bali, w Indonezji - trzecim przystanku mojej podróży dookoła świata solo podczas gap year. Dużo się wydarzyło od tego czasu, myślę, że warto pokusić się o podsumowanie zdarzeń, które miały miejsce od tego czasu po dziś dzień. Zapraszam na podsumowanie 2016 roku.
styczeń
Rok 2016 przywitałam w Australii, a konkretnie w Sydney bawiąc się i obserwując fajerwerki przy słynnej Operze. Gdy kilka lat wcześniej oglądałam relacje z sylwestra w Sydney w telewizji wyglądało to zupełnie inaczej. Oczami wyobraźni oprócz zapierających dech w piersiach fajerwerków i rzeszy ludzi widziałam taniec, śpiew i świetną imprezę. Tymczasem w rzeczywistości w tym jednych z najsłynniejszych miejsc gdzie warto przywitać Nowy Rok panuje piknikowa atmosfera. Nikt nie tańczy, większość siedzi na kocach na trawie, je, pije, rozmawia i podziwia przygotowane przez miasto atrakcje. Pomimo iż obraz ten jest daleki od wyobrażeń, moment, gdy jest się tam na miejscu, jest jednym z tych momentów, które chce się przeżyć w życiu i zostaje w pamięci na zawsze.
luty
W sumie, w Australii byłam trzy miesiące, które spędziłam nie tylko na zwiedzaniu jej pięknych zakątków i korzystaniu ze słonecznej pogody. Luty był miesiącem, w którym trzeba było zacisnąć pasa i wziąć się do pracy. Nie wszyscy z Was wiedzą, że oprócz tego, że pracowałam przez internet podczas podróży, podjęłam również pracę na miejscu w Sydney. Był to prawdziwy powrót do studenckich czasów! Zatrudniłam się, jako kelnerka w trzech restauracjach, w których pracowali ludzie z całego świata. Brazylijki, Szwajcarzy, Niemcy, Francuzi, Armenii, Pakistańczycy. Bez wątpienia było to niesamowite przeżycie, a nabyte znajomości bezcenne.
marzec
Pobyt w Australii starałam zaplanować sobie tak, aby znaleźć czas zarówno na pracę jak i na przyjemności. Ze względu na to, że marzec jest miesiącem moich urodzin, przyjemności zostawiłam właśnie na ten czas. Wraz z koleżankami z Polski wypożyczyłyśmy samochód i zwiedziłyśmy Adelaide, Great Ocean Road, Melbourne, okolice Sydney oraz sam środek Australii, czyli Alice Springs oraz Uluru. Pod koniec marca spakowałam swój 7 kg plecak i ruszyłam sama w dalszą podróż, tym razem na Hawaje.
kwiecień
Na Hawajach czas płynie swoim rytmem. Nie patrzy się na zegarek, większą uwagę zwraca się na wielkość fal i warunki do surfowania. Po kilku tygodniach na Hawajach, poleciałam do Kalifornii, odwiedzając przy okazji Meksyk, a stamtąd do Nowego Jorku, czyli mojego ostatniego przystanku w podróży dookoła świata.
maj, czerwiec
Pierwsze tygodnie po powrocie z półrocznej podróży do Polski nie były łatwe. Ciężko przestawić się na nowe, a tak naprawdę stare problemy, połączyć nową wersję siebie do obcej dla niej rzeczywistości i podzielić się wszystkim, czego doświadczyłam z bliskimi. Swój powrót do rzeczywistości opisałam we wpisie Najtrudniejsza część podróżowania, o której nikt nie mówi
W maju rozpoczęłam intensywne studia coachingu. Była to jedyna kwestia, którą wiedziałam, że chce zrobić po powrocie z podróży. Pomogły mi one krok po kroku uporządkować sobie życie na miejscu i czerpać przyjemność z dalszej części mojego roku przerwy (gap year). W tych miesiącach zostałam również zaproszona do Kijowa (więcej możecie przeczytać tutaj: 10 powodów, dla których warto wybrać się do Kijowa).
lipiec
Gdy w lipcu zaczęłam myśleć, że nareszcie wszystko zaczyna się układać, okazało się, że życie zaplanowało dla mnie inny scenariusz i to, co "zaczęło się układać" zniknęło tak szybko jak się pojawiło. W tym miesiącu miałam poważny wypadek samochodowy, po którym oprócz pobytu w szpitalu zalecono mi długi okres rekonwalescencji. Nie chciałabym tutaj pisać o szczegółach, o wszystkim możecie przeczytać we wpisie: Gap year ciąg dalszy.
Myśląc o tym z perspektywy czasu to jestem wdzięczna, za doświadczenia tego miesiąca. To musiało się tak stać. Wypadek zabrał mi ostatnią rzecz materialną, którą miałam w posiadaniu - samochód (przed podróżą sprzedałam większość swojego dobytku) zdrowie oraz nadzieję. Od tego czasu mój rok zmienił tempo na wolniejsze i rozpoczął nowy, nieplanowany etap.
sierpień
Sierpień nazywam #slowlajf, czyli korzystaniem i docenianiem tego, że nie podróżuje, nie pędzę w kolejne działanie a delektuje się codziennością. Po prostu mam czasu. Czas, dla kogo chcę, na co chcę. Gdy zatrzymałam się i przestałam uciekać w nadmierne działanie, stałam się uważniejsza. Nareszcie poświęciłam się temu, czego pragnęłam, czyli rzeczom ważnym, na które wcześniej brakowało mi czasu.
wrzesień, październik, listopad, grudzień
We wrześniu przeprowadziłam się do Warszawy. W sumie do niej powróciłam. Musiałam znaleźć lokum i od zera sobie wszytko ponownie poskładać. Nie chciałam robić nic pochopnie, dlatego dałam sobie trochę czasu na uporządkowanie i ułożenie życia na nowo w Warszawie oraz przede wszystkim na przygotowanie się psychicznie do powrotu do pracy.
2. listopada wróciłam do pracy po rocznym urlopie. Powiem Wam, że pierwsze kilka godzin w nowych warunkach było małym szokiem. Na szczęście mogłam liczyć na wsparcie ludzi wokół, przez co łatwiej było mi oswoić się ze zmianą i krok po kroku "normalnie" funkcjonować w środowisku.
Od prawie dwóch miesięcy pracuję i skupiam się na byciu tu gdzie jestem. Czasem jest to bardzo trudne, ale próbuję. Staram się w codziennym życiu korzystać z nauk i doświadczeń, które przyniósł mi ten rok. Wspomnę o tych wszystkich rzeczach niedługo na blogu.
Dalekie podróże i gap year stały się pięknym wspomnieniem. Czasem tylko siedząc za biurkiem pokazuje mi się, przypomnienie na facebooku z informacją gdzie byłam i co rok temu robiłam o tej porze. Łezka się w oku kręci..., ale wiecie co? Dobrze mi tu gdzie jestem, z ludźmi, których mam obok i dobrze mi z tym, co mam. Mam w sobie bardzo dużo wdzięczności za wydarzenia tego roku i nie zamieniłabym się.
Podsumowując, rok 2016 to ponad 130 dni spędzone w podróży, zrealizowane największe marzenie, czyli rok urlopu od codzienności (gap year) i podróż dookoła świata solo. To nie był łatwy rok, dostarczył tyle samo radości, co łez, ale na pewno był jednym z najciekawszych w moim życiu. Bez wątpienia pozmieniał mi w głowie i sprawił, że mam apetyt na realizację kolejnych marzeń!
2017, jestem gotowa! A Wy? ;)
2 thoughts on “Co to był za rok! podsumowanie 2016”
Wpadłam dzisiaj na Twojego bloga i chcę Ci powiedzieć, że czyta się super!
Marzę o takiej podróży… 🙂
Ślicznie dziękuję! Skoro marzysz o takiej podróży, to życzę Ci jej 🙂 Powodzenia!