moje pierwsze 7 prac

Moje pierwsze 7 prac - #MyFirstSevenJobs

Pamiętacie wyzwanie #MyFirstSevenJobs (moje pierwsze 7 prac)? To taki "łańcuszek" w mediach społecznościowych, gdzie ludzie wymieniają i opisują swoje pierwsze 7 prac. Nie wiem czy to przypadek, ale w większości te 7 prac prowadzi do tego czym zajmują się obecnie. Tak się stało i u mnie, dlatego proszę doczytać do końca :) Większość fragmentów poniższego wpisu pochodzi z mojej książki "Dziewięć marzeń" (pod tym linkiem możesz pobrać jej darmowy rozdział). 

1. Truskaweczki złotóweczki

Pierwsze złotówki w życiu zarobiłam, pracując w polu przez wakacje. Zbierałam truskawki, wiśnie, a jeśli była potrzeba, to i kamienie z pola. Miałam chęci do pracy, ale kiedy już przyjeżdżałam rowerem na pole, poddawałam się po kilku godzinach. Nie chodziło o rodzaj obowiązków, ale o to, że patrzono mi na ręce i co chwila dawano reprymendę. „Zostawiasz wiśnie na drzewach…”, „niedokładnie zbierasz te kamienie…”, „zostajesz w tyle, rusz się…”

Po kilku sprzeczkach byłam pewna, że praca zwana przez nas „truskaweczki-złotóweczki” nie była dla mnie. Szybko zamieniłam ją na coś, co sprawiało mi przyjemność, czyli sprzedaż podręczników szkolnych na Allegro. Książki były stare i używane, więc schodziły za około pięć, czasem dziesięć od sztuki. Zarobek nie był wysoki, ale nie to liczyło się najbardziej.

Pakowanie książek i chodzenie z nimi na pocztę dawało mi frajdę. Cieszyłam się, gdy wymyślałam sposób na zredukowanie kosztów wysyłki i na przykład zamiast kupować koperty, korzystałam z szarego papieru, który znalazłam w domu. Tyle radości :)

 

2. Pokojówka na Manhattanie

W drugiej pracy byłam jak Jennifer Lopez w filmie Pokojówka na Manhattanie. Biegałam w niebiesko-żółtym fartuszku w hotelu nad polskim morzem. Wytrzymałam miesiąc, a po tym czasie obiecałam sobie, że już nigdy nie będę szukała takiej pracy. Nie dotrzymałam tej obietnicy.

Sprzątając pokoje w Sasinie, nauczyłam się obsługiwać magiel oraz szukać dodatkowych kreatywnych źródeł dochodu. Proponowałam gościom pranie ich rzeczy w zamian za napiwek. Hotel nie oferował takiej usługi, więc mogłam zarobić parę dodatkowych złotych.

3. Hostessa

W Warszawie, zanim podjęłam etatową pracę, łapałam się dorywczych. Roznosiłam ulotki, stałam na targach motoryzacyjnych czy przy półkach z żelazkami, czyli byłam hostessą. W ten sposób poznawałam miasto i uczyłam się poruszać komunikacją w stolicy.

4. Recepcja

Obowiązki na recepcji tylnej polegały na przyjmowaniu od listonosza i kurierów listów, przesyłek i kartonów do około tysiąca pracowników w budynku. Stanowisko związane z bezpośrednim kontaktem z drugą osobą często okazywało się problemowe. W firmie panowała przyjazna atmosfera, ale niestety niektóre osoby przypominały mi, jak ważne są one i jak nieważna jestem ja w ich oczach. To było ciekawe doświadczenie interpersonalne. Jak się okazało, w tej firmie spędziłam dużo więcej czasu, niż planowałam. Los chciał, że później współpracowałam z tymi ludźmi, będąc na wyższych niż ówcześnie stanowiskach. Ich stosunek do mnie zadziwiająco się zmienił.

5. Asystentka działu, Asystentka Prezesa

Asystentką byłam dwa razy: najpierw dyrektora działu obsługi klienta, później prezesa zarządu. Kiedy pierwszy raz usiadłam na asystenckim fotelu, miałam oczy i uszy szeroko otwarte. Wiedziałam, że to szansa, i starałam się jak najwięcej nauczyć. Pierwszą rzeczą do przyswojenia było obycie w towarzystwie wyższych rangą i odnajdywanie się w nowych miejscach. Oprócz rozróżniania rodzajów sałat, jedzenia krewetek i zamawiania w restauracji potraw, których nazw nie umiałam nawet przeczytać, nauczyłam się pokory. „Nieważne, jak wysoko jesteś – pamiętaj, kim jesteś, i bądź pokorna. Ta cnota wzbudza szacunek u innych i u ciebie samej” – powtarzał mój szef, prezes korporacji.

W tamtym czasie często obracałam się w towarzystwie śmietanki biznesmenów i bizneswoman, którzy wiedzieli, jak zarabiać pieniądze, i lubili to. Biznes jest jak narkotyk. Oprócz tego, że znali się na zarabianiu, potrafili się dobrze ubrać, wzbudzić podziw na ulicy i zdobyć poważanie u wszystkich zazdrośników, którzy daliby się pokroić, żeby znaleźć się na ich miejscu. Przyglądałam się tym ludziom i na początku byłam zachwycona profesjonalizmem i techniką załatwiania spraw, później zobaczyłam też wady ich pozycji. Władza i pieniądze nie zawsze szły w parze ze szczęśliwym życiem. Byłam wdzięczna za to doświadczenie, bo między innymi dzięki niemu podjęłam decyzję o roku przerwy i podróży.

Korporacja nauczyła mnie również walki o swoje. Za każdym razem, gdy umawiałam się na spotkanie z prezesem i tematem była moja prośba na przykład o urlop czy podwyżkę, dostawałam szkołę. Mój partner w dyskusji przeszedł o dziesięć tysięcy więcej takich rozmów. Czułam się jak mysz negocjująca ze słoniem. Cokolwiek bym powiedziała, mógł mnie zgnieść jedną nogą. Nie miałam szans, ale podejmowałam następne próby. Stopniowo przestawałam być grzecznie potakującą dziewczynką z pierwszego spotkania i na każde kolejne przychodziłam lepiej przygotowana. Zazwyczaj już na trzeciej rozmowie mój upór albo postępy w szybkim kursie negocjowania zostawały nagrodzone. Czerpałam od najlepszych.

6. Manager

Potem moje marzenie się spełniło. Pierwszy raz zostałam członkiem drużyny, a to miłe uczucie. Samodzielne stanowisko, duża odpowiedzialność i nauka. Po około roku intensywnych szkoleń i po rozpoczętych studiach podyplomowych z marketingu internetowego czułam się ekspertem w mojej dziedzinie. Zaczęłam się dzielić wiedzą i nabywanym doświadczeniem. Udzielałam konsultacji i szkoliłam z promowania biznesu na Facebooku. Polubiłam to, co robiłam, więc stało się moim regularnym dodatkowym zajęciem. Po pewnym czasie poznałam największą zaletę bycia w tej branży, czyli możliwość pracy zdalnej. Nagrałam filmik na YouTube opowiadający moją historię odejścia z etatu -> Odejście z etatu, moja historia

7. Własna firma

Nie chce już mieć pracy, do której chodzę tylko po to żeby mieć pieniądze na opłacenie rachunków i zachcianki. Chce wspierać i inspirować innych do szukania swojego powołania i spełniania marzeń.

Jestem autorką i wydawcą książki "Dziewięć marzeń", a także przedsiębiorcą. Założyłam działalność gospodarczą, która kręci się wokół tego co lubię robić - pisania i podróżowania. Jeżdżę po Polsce, promując swoją książkę na spotkaniach autorskich, piszę bloga, a także zajmuje się marketingiem internetowym innych firm. Tworzę i prowadzę autorskie warsztaty dla kobiet z jogą i medytacją "Podróż do siebie".

W każdym obszarze moich działań staram się dzielić doświadczeniem i inspirować innych do spełniania marzeń. Bo to właśnie robię - scenariusz mojej drogi zawodowej (prywatnej zresztą też) piszą moje marzenia. Uczą mnie na co zwracać uwagę, jak podejmować decyzje i czy ich realizacja będzie dla mnie dobra. A jak jest u Ciebie? Prowadzą Cię marzenia przez życie?

UDOSTĘPNIJ

Facebook
Twitter
Drukuj

Martina Zawadzka-Gawrońska – coach biznesu, mentorka marzycieli. Pomagam innym budować dochodowy biznes online z poczuciem misji i w zgodzie ze sobą.

Działam online ponad 9 lat. Zrezygnowałam z pracy w korporacji, aby szukać własnej drogi. Wyruszyłam w podróż dookoła świata w pojedynkę, która zmieniła moje podejście do pracy i życia. To doświadczenie, liczne kursy oraz studia coachingu akredytowane przez ICF zaprowadziły mnie do szukania poczucia wolności, sensu i większej radości w tym co robimy.

Swoją historię opowiedziałam m.in. na konferencji TEDx. Jestem autorką książki „Dziewięć marzeń” oraz portalu lovelajf.pl. Prowadzę autorskie warsztaty rozwojowe „Podróż do siebie” oraz sesje indywidualne online. Stworzyłam skuteczną Autorską Metodę Dream BIG! odkrywania pomysłu na siebie, swojej życiowej misji!

6 thoughts on “Moje pierwsze 7 prac – #MyFirstSevenJobs”

  1. Jak najbardziej bierz się do pracy 🙂 bardzo chętnie wezmę udział w takim wyjeździe!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najnowsze wpisy

[instagram-feed disablemobile=true]
[instagram-feed disablemobile=true, cols=3]

Copyright lovelajf.pl