Każdy wpis piszę z innego miejsca. Wczoraj pisałam siedząc na pralce, czekając aż nasze pranie się wysuszy w pralni publicznej. Dziś w samochodzie, w drodze do Las Vegas. Przed nami jeszcze 100 mil prostej (dosłownie) drogi więc powinno się udać coś napisać ;) Wczoraj przy zachodzie słońca oglądaliśmy Wielki Kanion.
Żeby do niego dojechać wyruszyliśmy ze słonecznej Kalifornii (25 stopni C), przez pustynię (35 stopni C) do stanu Arizona ( 3 stopnie C !!!). Podróż trwała prawie cały dzień a 90% trasy to prosta jak linijka droga. Zmienialiśmy się prowadząc bo jedna osoba byłaby w stanie zasnąć na takiej trasie. Rafał prowadząc włączył tempomat żeby nie trzymać gazu i jechać stałą prędkością. Na drogę nie trzeba było specjalnie patrzeć bo nie zaskakiwała, ale za to widoki zapierały dech w piersiach. Zwłaszcza na pustyni, jadąc przez kompletne płaskie pustkowie. Załączam zdjęcia poniżej bo słowa tego nie oddadzą:
Po nocy spędzonej w Flagstaff, ruszyliśmy do Wielkiego Kanionu, z przystankiem na obiad. Uznaliśmy, że po tylu dniach jedzenia fast food’ów zasłużyliśmy na sushi. Płacąc za wyżerkę okazało się, że na wspólnej karcie walutowej zostało nam 19 dolarów i nie stać nas żeby opłacić rachunek. Uzbieraliśmy z polskich kart wymaganą kwotę, opróżniając je tym samym. Pojechaliśmy do Wielkiego Kanionu zastanawiając się czy nie będzie trzeba zapłacić za wejście…
Jechaliśmy na tzw. przypał ponieważ byliśmy pewni, że będzie trzeba zapłacić za bilet wstępu, pytanie tylko czy więcej niż 19$… Tablice w kolejce do kasy informowały „Vehicle fee 25$”, nie mogliśmy się już wycofać. Stwierdziliśmy, że spróbujemy zapłacić kartą na której jest 19$ i udamy zaskoczonych, że nie ma na niej wystarczająco środków… Nie był to najlepszy plan, ale czas na myślenie się kończył bo już podjeżdżaliśmy pod kasę.
Strażnik nas przywitał poważnym tonem, podał ulotki, Rafek podziękował i wręczył mu kartę płatniczą. Strażnik nie wyciągnął ręki, powiedział krótko „Earth Day…. It’s free”, uśmiechnięci od ucha do ucha, jak dzieci, którym się upiekło od otrzymania kary, wjechaliśmy do Wielkiego Kanionu!
Wielki Kanion. Szczęki opadły nam przy pierwszym widoku, zobaczcie sami:
Dziś bogaci w 19$ jedziemy do Las Vegas pomnożyć budżet!
Życzcie nam szczęścia! ;)
Książka, e-book do zabrania na małe i duże podróże
BESTSELLER! Jeśli szukasz w sobie odwagi do spełnienia swoich marzeń, nie tylko podróżniczych albo brakuje Ci czasu na podróże bo np. pracujesz na etacie to ta książka jest dla Ciebie -> Zajrzyj, może to coś co otworzy Ci oczy na własne możliwości - książka/ e-book Dziewięć marzeń Trzymam kciuki za Twoje marzenia i podróże!
5 thoughts on “Wielki Kanion, road trip po Kalifornii”
Genialne zdjęcia 🙂 Trzyma kciuki Hazardziści za pomnożenie tych paru dolarów 🙂 a jak nie wyjdzie to jakąś zbiórkę na Was zrobimy 😛
oby nie było potrzeby 🙂 Dziękuję,kochana jesteś!
CUDOWNIE 🙂 trzym kciuki;) Pamiętajcie – What happens in Vegas stays in Vegas 😀
dokładnie 😀
Wielki Kanion i wielki doświadczenia 🙂