Przed trzydziestką życie zmusza człowieka żeby poznał jego smak. Poznajemy setki ludzi, doświadczamy tysiące nowych dla nas sytuacji, korzystamy z szalonych propozycji. Często prowadzi to do podejmowania miliona złych decyzji i opłakiwania ich w środku nocy z niekończącym się kieliszkiem wina... Dlaczego trzydziestka jest sexy?
Gdybym dziesięć lat temu była bogatsza o poniższą listę 30 rzeczy, które dziś wiem, nie popełniłabym aż miliona błędów, żyła dużo spokojniej i bardziej świadomie. Tak czy inaczej, człowiek uczy się z wiekiem i aby w dniu 30. urodzin czuć się sexy musi tego wszystkiego doświadczyć.
Czego mnie nauczył ten wiek…
- Żadna osoba, która pojawia się w moim życiu nie jest przypadkowa,
- Doceniam ludzi, którzy są wokół mnie, na dobre i na złe.
- Nie spełniam już oczekiwań innych,
- Wino to nie alkohol, a napój Bogów!,
- Umiem tańczyć w deszczu,
- Jestem kobietą i nie wstydzę się tego użyć, np. aby uniknąć mandatu :)
- Nie stawiam zawsze na swoim. Jestem uparta, ale nie najmądrzejsza na świecie. Więcej słucham innych,
- Odważnie mówię, co myślę. Kiedyś unikałam wypowiadania na głos własnego zdania w obawie, że palnę coś głupiego. Aktualnie zmieniłam podejście. Słyszymy tyle głupot w telewizji, czytamy w internecie, więc nawet jak powiem coś bez ładu i składu, to co się może stać? Najwyżej w ten sposób poprawię komuś humor,
- Wiem, czego chce i wierzę, że mam możliwości, aby to osiągnąć,
- Potrafię odejść od rzeczy, które mi nie służą bądź nie rozwijają. Czasami ścieżka w życiu robi się za wąska i wtedy trzeba zawrócić i wybrać inną. Jestem odważna i szanuję samą siebie, więc nawet jak się boję to potrafię wylogować się z gry, która już mnie nie bawi bądź nie mam w niej szans na zwycięstwo. Dotyczy to większości sfer życia,
- Czas jest dla mnie świętością. Poświęcam go na to, co kocham i spędzam go z tymi, którzy kochają mnie. O ile energię możemy naładować, czasu mamy określoną wartość, nic więcej nic mniej. Bardzo zwracam uwagę na to, co wpisuję do swojego kalendarza,
- Regularnie wystawiam sobie cele do osiągnięcia i zapisuję je. Wracam do nich, co jakiś czas i rozliczam je sama ze sobą. Wierzę, że to, co zapiszemy ma moc sprawczą i za każdym razem jak zaglądam na swoja listę to widzę, że podjęłam działanie, aby zbliżyć się do celu. To naprawdę motywuje.
- Nie odkładam marzeń na później, odkładam na marzenia,
- Cały czas uczę się żyć tu i teraz,
- Bez Boga w moim życiu żadna z powyższych kwestii nie miałaby sensu,
- Nie planuję, szkoda czasu,
- Mam w sobie dużo wdzięczności. Bardzo doceniam to, co mam,
- Szkoda mi energii na nerwy i fochy,
- Więcej czasu poświęcam na rozwój osobisty. Daje mi to zrozumienie siebie, ludzi, ich zachowań oraz świata,
- Cały czas szukam inspiracji i uwielbiam się nią dzielić,
- Więcej wiem o sobie, rozumiem i wspieram siebie,
- Wiem, że rzeczy materialne szczęścia nie dają. Stałam się minimalistką i otaczam się w życiu jak najmniejszą liczbą przedmiotów, gadżetów,
- Czasem warto się zatrzymać. Mimo tysiąca spotkań i zadań do wykonania, zaczęłam uwzględniać w kalendarzu czas na odpoczynek, na nic nie robienie. Wiem jak bardzo moja głowa i organizm tego potrzebują,
- Mam świadomość, że nie ma rzeczy niemożliwych,
- Blog, warsztaty i spotkania z Wami są tym, co daje nieocenioną satysfakcję. Robię co lubię, a jednocześnie wspierać innych w realizacji ich celów i marzeń,
- Ludzie są zawsze na pierwszym miejscu,
- Nie każdy musi mnie lubić i jest to ok. Ja też nie wszystkich lubię,
- Nie porównuję się z innymi. Każdy z nas ma swoją drogę i swoje cele do realizacji,
- Im bliżej trójki z przodu tym bardziej świadomie zaczęłam przeżyć swoje życie. Więcej wyciągam z niego uśmiechów, mniej łez i złości. Częściej doceniam, co mam i jakie możliwości przynosi mi każdy dzień. Nie zawracam sobie głowy tym, czego nie mam, a inni mają, więc ja może też powinnam. Nie ścigam się, lubię przechodzić przez życie w swoim własnym tempie.
Czasem wkurzam się tylko na malutkie kreseczki, które pojawiają się w coraz większej ilości w okolicy oczu. Denerwuję się też jak na anonimowej ankiecie, którą wypełniam muszę zaznaczyć przedział 30-40 lat…, że krem do twarzy trzeba zmienić na 30+..., że Maciej Kossowski w piosence „dwudziestolatki” („…to ja i Ty, to właśnie my…”) już nie śpiewa o mnie. Trudno.
To wszystko nie przeszkadza mi jednak czuć się prawdziwie sexy. Trzydziestka jest sexy. Czuję się sexy, bo działam, spełniam marzenia i pomagam w ich realizacji innym. Doceniam kim jestem, to co mam i jak postępuję w swoim życiu. Sexy to pewność siebie, zadowolenie i spełnienie. Jak mawia Karolina Cwalina „sexy zaczyna się w głowie” i z trzydziestką na karku, łatwiej zrozumieć jej słowa. Pomimo tego wieku, głowę mam nadal pełną szalonych pomysłów. Tyle, że teraz łatwiej przychodzi ich weryfikacja, które z tych szaleństw realizować.
Thanks God i’m a Woman, Thanks God i’m 30!