Idealna poranna rutyna? Pobudka z kilkoma drzemkami (czasem udało się bez), bieganie po mieszkaniu, – w co się ubrać? Co na śniadanie? Gdzie jest moja bluzka? W szafie? W koszu? Tylko nie w pralce! W tle radiowa muzyka. Pozostawiona niedopita zielona herbata w kubku i wyjście do ludzi – Nie ważne, czy chodziłam do szkoły, na studia czy do pracy. W każdym wieku, na każdym etapie życia moje poranki wyglądały właśnie tak.
Od czasu roku przerwy od pracy w korporacji, tzw. gap year,
moje życie wywróciło się do góry nogami. Na początku podróż dookoła świata w pojedynkę, później wypadek samochodowy i powrót do normalności w trybie slow. Tak w skrócie można opisać cały rok wolnego. Każde z tych zdarzeń nauczyło mnie czegoś i uświadomiło, że potrzebuję zmian w swoim życiu. Może już nie tak diametralnych jak rok w podróży, ale małych, które pozwolą mi cieszyć się życiem w dowolnym miejscu, w którym zdecyduję się być.
Jedną ze zmian, która mogłoby się wydawać bardzo małą było przestawnie mojego organizmu na ranne wstawanie. Pisałam już o tym tutaj: Jak zasypiać wcześniej? Sprawdzone sposoby na bezsenność, że jestem typową sową a częsta zmiana stref czasowych w podróży i stres dostarczył mi powodów do bezsennych nocy. Tak właśnie narodził się u mnie problem bezsenności.
Dziś jestem już kilka poziomów wyżej, ponieważ PRAWIE ustabilizowałam sobie godziny snu. Wiem, „prawie” robi wielką różnicę, ale jestem na dobrej drodze :) Staram się zasypiać ok. 22: 30, wstawać o 6:00 i przesypiać około 7,5h. Życie ma to do siebie, że często dostarcza niespodzianki i robi bałagan w mojej rutynie rannego wstawania i idealnych porankach, ale postanowiłam się z tym pogodzić i po prostu pamiętać, że jak tylko mogę to śpię właśnie w tych godzinach.
Przez ponad 3 miesiące przestawiania swojego organizmu na ranne wstawanie, dotarło do mnie, że mój organizm jest jak niemowlę, dla którego bardzo ważna jest rutyna. Dietetycy twierdzą, że powinniśmy jeść w regularnych odstępach czasu, trenerzy na siłowni, że regularnie ćwiczyć a mi się wydaje, że tę regularność powinniśmy wprowadzić również w strefie snu i poranków.
Szczerze mówiąc nie lubię rutyny...
Gdy próbowałam wypracować w sobie nawyk rannego wstawiania i stworzyć idealną poranną rutynę przerażało mnie nie tylko ranne wstawanie, ale również samo słowo „rutyna”. To chyba główny powód, dlaczego tak długo zajęło mi jej wypracowanie. Nie chciałam chodzić na bateryjki jak robot i robić codziennie tego samego. Z biegiem testowania różnych porannych przyjemności i zadań odkryłam, co działa na mnie najlepiej i na pewno nie jest to rutyna. Wypisałam sobie listę możliwości, jaką mam na spędzanie wczesnego poranka i każdego dnia dobierałam sobie to, czego aktualnie potrzebuję i od czego mam chęć zacząć dzień.
Co ważne, jeszcze 3 miesiące temu, gdy ulegałam swojemu chronotypowi sowy i wieczór był dla mnie najlepszym czasem do robienia wszystkiego, dziś mam inne zdanie na ten temat. Swój idealny poranek tratuję jak powolny rozpęd samochodu w zimie – gdy dzwoni budzik przekręcam kluczyk od stacyjki i daję mu chwilę żeby się rozgrzał/ wybudził ze snu. Siadam i pomału zaczynam kierować, włączam radio, przeciągam się i na spokojnie ruszam.
Co warto robić rano, a nie wieczorem?
Idealna poranna rutyna to dobry czas na to, na co zawsze brakuje nam czasu…
Na początkowym etapie przestawiania się na ranne wstawianie moim celem porannej pobudki było pisanie książki "Dziewięć marzeń" (tutaj możesz pobrać pierwszy rozdział mojej książki - ZA DARMO) , opisującą historię mojej przemiany podczas podróży dookoła świata w pojedynkę.
Już zaczynając pisać wiedziałam, że jeśli nie zabiorę się za pisanie jego przed wyjściem do pracy to nie znajdą czasu w ciągu dnia. Aby wstawać codziennie o 6 trzeba mieć motywację, ja miałam! Chciałam napisać i podzielić się w Wami czymś prawdziwym i wartościowym. O 6 rano nikt nie dzwoni, nie pisze emalii i nie nachodzi z super pilnym zadaniem, więc mogłam w pełni skoncentrować się na pracy. Motywacją rannego wstawania było dla mnie pisanie, a wsparciem grupa ranne ptaki na facebooku, gdzie wszyscy razem przestawialiśmy się na bycie rannymi ptakami.
Rozwijanie bloga, u Ciebie może to być czas na rozwijanie kariery
Gdy praca nad książką dobiegła końca, są dni, kiedy z samego rana siadam do komputera w koszulowej piżamie, z kubkiem ulubionej zielonej herbaty w ręku i zabieram się za priorytetowe zadanie na dany dzień. Jest cicho, spokojnie, za oknem miasto jeszcze śpi to idealny czas, aby zabrać za zadania wymagające największej koncentracji. Im bliżej końca mojego zadania tym jaśniej na dworze i zaczyna się robić głośniej za oknem. Okazało się, że w mojej idealnej porannej rutynie już przed śniadaniem jestem w stanie zrobić więcej niż w ciągu kolejnych 12h.
Dbanie o siebie
Wstawanie o 6 rano daje mi prezent w postaci godziny dla siebie. Idealna poranna rutyna to czas, kiedy nie jestem jeszcze nigdzie spóźniona i nikt nie dzwoni z ważną sprawą. To idealny czas żeby skupić się na sobie i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Mam wtedy czas na czytanie książki w łóżku, modlitwę, medytacje czy zjedzenie czegoś innego niż płatek z jogurtem na śniadanie i czerpanie z tego przyjemności, bo mam czas, aby spokojnie się tym cieszyć.
Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że od nowego roku chciałam trochę więcej czasu poświęcić na bycie fit,
czyli regularne wizyty na siłowni, bieganie, joga itp. Przyznaję się, że prawie za każdym razem, gdy zaplanowałam sobie, że w danym tygodniu pójdę na siłownię wieczorem trzy razy to kończyło się to na planowaniu. Po całym dniu różnorodnych zajęć i wyzwań byłam jak przebita dętka od roweru, z której uciekało powietrze i energia. W takim przypadku każda wymówka typu „dziś zasłużyłam na odpoczynek, jutro na bank pójdę” nadawała się, aby zrezygnować z treningu.
Moje doświadczenia z dyscypliną chodzenia na siłownię potwierdzają badania, o których niedawno pisałam:
„Najnowsze badania skupiające się na naszej sinej woli mówią, że jeśli mamy do wykonania zadanie, w którego realizacji niezbędna jest nasza samodyscyplina to warto, aby wykonać je rano. Siła naszej woli podobnie jak mięśnie słabnie, gdy je nadużywamy, ponieważ mamy tylko jedno źródło energii, którym jesteśmy my sami. Przez cały dzień wykorzystujemy swoją energię przy dokonywaniu decyzji, wyboru jedzenia, kontrolowanie procesów myślowych, emocji a przy tym wszystkim wykonywanie naszej pracy najlepiej jak potrafimy.
Cały dzień zużywamy pokłady energii i nic dziwnego, że wieczorem nie mamy już siły na rozwiązywanie problemów, kreatywne myślenie, czy cierpliwość. Badania i życiowa praktyka potwierdza tezę, że największe porażki związane z samokontrolą i złymi decyzjami mają miejsce pod koniec dnia. Zgadzacie się? Według badań najczęściej robimy odstępstwa od diety wieczorem, nie rano. "Zawsze znajdzie się powód, aby zrezygnować z treningu o 16: 00 i zazwyczaj jest to dobry powód."” Więcej przeczytasz we wpisie Czy warto wstawać wcześnie rano? Chronotyp Sowy i Skowronka
Można to ująć też w ten sposób… z rana jesteśmy jak nasz smartfon naładowany na 100% i mimo ładowania w ciągu dnia kawą czy zieloną herbatą… wieczorem ekran pokazuje 2% i trzeba naładować, a nie zabierać się za stos rzeczy do zrobienia.
Zdaniem autora książki „projekt zdrowie ”każda godzina zainwestowana w trening przynosi podwójny zysk. Godzina aktywności fizycznej przedłuża życie o dwie do pięciu godzin”. Jego zdaniem 30 minut aktywności fizycznej w ciągu dnia chroni nas przed poważnymi chorobami. To dobry argument, aby poświecić 30 minut z rana i ruszyć się dla siebie i swojego zdrowia. Badania* dowiodły, że ludzie, którzy ćwiczą o poranku zasypiają szybciej i mają spokojniejszy sen niż ci, którzy trenują później.
Dbanie o relacje, to składnik przepisu na idealną poranną rutynę
W rannym wstawaniu towarzyszy mi mój chłopak, dlatego nie może go zabraknąć w mojej idealnej porannej rutynie. Obiecaliśmy sobie, że w nagrodę rannego wstawania i pracy po całym tygodniu w weekend z samego rana, (czyli ok. 6-7 rano) na pół w piżamie na pół w dresie ruszamy na spacer.
Ulice są prawie puste, na ulicy Warszawy mijają nas tylko „wczorajsi” dżentelmeni wracający z imprezy. Idziemy na ciepłą ulubioną herbatę i rozglądamy się za miejscem, które serwuje z samego rana pyszne śniadania. Czasem spacer zamienia się w wycieczkę rowerową. Takie doładowanie endorfin z samego rana we dwoje to idealna poranna rutyna i start dobrego dnia.
Bywa i tak, że zwyczajnie nam się nie chce. Jesteśmy tylko ludźmi i staramy się o tym nie zapominać żeby nie rozpędzić się za bardzo i stracić radość z małych przyjemności. Gdy zwyczajnie nie chce nam się spacerować, czytać czy czegokolwiek od siebie wymagać to leniwie włączam ulubiony serial, (jeśli obserwujecie mnie na insta stories, to bardzo dobrze o tym wiecie) i nic nie robimy :))
*Badania przeprowadzone na Appalachskim Uniwersytecie Stanowym.
11 thoughts on “Co warto robić rano, a nie wieczorem, czyli moja idealna poranna rutyna”
Ja nie potrafię się zmusić do wczesnego wstawania od kiedy jestem w domu, ale nie wstaję później jak o 8. Ale mimo wszystko po porannej kawie najlepiej mi się pracuje, bo wieczorami zwyczajnie już mi się nie chce nic robić
To udowodnione, że z rana człowiek ma najwięcej energii 😉 A kawa, w moim przypadku zielona herbata czyni cuda 😉
Wstaję rano, naprawdę rano, między trzecią a czwartą, najchętniej tuż przed powitaniem dnia, mam wówczas spokój, mogę popracować twórczo, poczytać książkę, napić się małymi łykami kawy. 🙂
wow! Jesteś prawdziwym rannym ptaszkiem! A o której zasypiasz?
Bardzo ciekawy wpis, w którym się zaczytałam. Dopiero poznaję Twój blog, ale już widzę, że jest tu sporo do czytania. Co do poranków, u mnie w zwykłe dni tygodnia jednak są w pośpiechu – dzieci do szkoły, ja do pracy… Nie ma mowy o slow:-( Za to pilnuję, abyśmy dobrze się wysypiali, a naszym sposobem na sen lepszej jakości jest czytanie książek; w łóżku, po kąpieli, w piżamach. Naprawdę, wysypiam się lepiej, od kiedy regularnie czytam, choć zdarza się, że czytam i do 23, jeśli książka jest bardzo wciągająca.
Na mnie również wieczorne czytanie świetnie działa! Relaksuje i troszkę usypia 😉
PS Dziękuję za miłe słowa <3
mając dzieci wyspanie się to wielkie marzenie 😉
Ja jestem nocnym markiem i jednocześnie rannym ptaszkiem
bardzo ciekawy wpis 🙂 u mnie to różnie z pobudką ale jak trzeba to staram się nie myśleć negatywnie 🙂
ja jestem jednocześnie nocnym markiem i rannym ptaszkiem 🙁
Nie ma to jak spokojny poranek bez pośpiechu, z ulubioną muzyką, jogą oraz afirmacjami przy kawce. Bardzo mocno polecam Ci poranny stretching albo jogę. Wystarczy 15-20 minut co drugi dzień aby poczuć się zrelaksowaną i gotową na cały dzień. (: